poniedziałek, 22 czerwca 2009

A bit of colour



sukienka: Troll

buty:SH

kardigan:Villa

T-shirt:Cropp

pasek:SH

legginsy: H&M


A więc dobrze, całkiem uczciwie przyznam się wam, ze przez ostatnie dwa dni byłam lekko niedysponowana po hippie party w zeszly piątek (ach te imprezy haha). Oprócz życiowej prawdy Majki, ze najlepsze na kaca jest powietrze z materaca; wyznaję też zasadę spodnie od pidzamy + męski podkoszulek, takze nie bardzo miałabym się wam czym pochwalić. Pamiętam jednak doskonale, ze wiszę wam kilka zdjęć i obiecuję dość szybko to nadrobić. Narazie moja ulubiona sukienka i kilka kolorowych dodatków- proste i skuteczne.
Frankly, during past two days I was a little indisposed after the hippie party last friday. Feeling slightly hangover I deffinitely prefer wearing pyjamas pants with mans t-shirt than something fashionable so there was hardly nothing to praise. Nevertheless, I still remember I own you some past outfits and I'm going to work it out soon. At the moment I present you my favourite dress with some colourful additions - simple but effective.

czwartek, 18 czerwca 2009

Busy day


Dzisiejsze zdjęcia są zupełnie nieplanowe i w ogóle nie powinny się tutaj znaleźć, tyle tylko, ze pod sam wieczór wyszło naprawdę prześliczne słońce, a my akurat wracałyśmy piękną alejką.. wiecie jak to jest. Cały dzień latałyśmy z Ewką w poszukiwaniu ciuchów na jutrzejszą imprezę w stylu hippie, kończącą (nareszcie!) rok szkolny 2008/09. powyższy zestaw jest absolutnie idealny na całodzienne wyścigi po mieście. Przy okazji zakupów w SH, dorwałam ten szalik i oczywiście nie zdjęłam go już do końca dnia. Czysty kaszmir; nowy; cena absurdalnie idiotyczna: 16 zł.
Today's photos absolutely weren't planned and shouldn't even be here, it's just at the end of the day the sun finally showed up and the neighbourhood was so pretty... you know what I mean. We spent all day looking for some clothes for tommorow's school-ending party in hippie style. Shopping in the SH, I found this amazing cashmere scarf and I didn't take it off till the end of the day. The best thing about it it's really ridiculous prise: something about 4 euro.

środa, 17 czerwca 2009

Something about a skirt

Wczoraj udało mi się w końcu zakupić spódniczkę, której poszukiwałam całą wiosnę. Jest i falbaniasta i w łączkę, dlatego spełnia wszystkie wymogi jakie jej stawiałam. Oczywiście nie mogłam się nowym zakupem nie pochwalić dlatego pokazuję się wam poniżej. A tak na marginesie, pomijając całą tą lekarską gadkę o codziennym zapotrzebowaniu na witaminy i inne cuda, zaczęcie dnia od szklanki soku pomarańczowego naprawdę poprawia nastrój.

Yesterday I was finally able to buy a skirt which I was looking after almost all spring. It's both floral patterned and frilly what makes it absolutely perfect for my demands. Of course I couldn't not to have boast about my today's outfit. By the way, despite all that medical talk about our daily diet, begining the day from a glass of orange jouice really works. You should try it too!






shoes: Gortz 17
skirt: SH
leggins: Calzedonia
headband: h&m
dress: Review
sweater:? not mine
scarf: India shop

wtorek, 16 czerwca 2009

Let me introduce to you...

Chciałabym abyście poznali kogoś bardzo dla mnie ważnego. Dzielimy razem pokój i jest właściwie pierwszą osobą, z którą witam się rano. Panie i Panowie.. moja szafa. Tak, tak jak dla właściwie każdego napotkanego faceta zawsze najwspanialszą i najukochańszą kobietą jest zdecydowanie lodówka, tak ja, gdybym miała mieć kochankę, absolutnie postawiłabym na nią. I nawet pozostała jej wierna.
I want you to meet somebody really important to me. We share room and it's the very first thing I say hello to every morning. Ladies and gentelmen.. my wardrobe. It's just like for each man we know the most important thing is fridge, I can't live without my closet.

Completely Virgin In This Matter

Jeśli chodzi o ścisłość ten blog to mój pierwszy tego typu wybryk w Internecie, dlatego mam szczerą nadzieję, ze mogę liczyć na waszą pomoc i krytyczne (ale nie za bardzo, litości!) komentarze, które pozwolą mi dorównać innym modowym ikonom światowej szafiologii (szafiografii? ;P)
Po tym oficjalnym wstępniaku (jej, naprawdę cięzko jest zacząć!) moze teraz kilka słów o mnie.
Po pierwsze wyjaśniając nazwę bloga: ubóstwiam truskawki (pochłaniam je kilogramami) i nienawidzę stosować się do zasad ani w modzie, ani w ogóle w niczym. Za to uznaję kompromisy. Oprócz tego jestem nałogową i nieuleczalną zakupoholiczką ze zdiagnozowaną ostrą psychozą na punkcie butów i pierwszej w życiu czerwonej szminki (lancome l'absolu rouge 151). Efekty widać na załączonym obrazku. To tyle narazie. Naprawdę liczę na pomocne komentarze od was.
Adieu











Posted by Picasa